Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rolnik90 z miasteczka Krzyżowniki. Mam przejechane 22144.24 kilometrów w tym 492.63 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.15 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rolnik90.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2016

Dystans całkowity:842.02 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:44
Średnia prędkość:21.74 km/h
Maksymalna prędkość:64.17 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:76.55 km i 3h 31m
Więcej statystyk
  • DST 46.38km
  • Czas 01:56
  • VAVG 23.99km/h
  • VMAX 44.90km/h
  • Sprzęt Kross Waryjot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łowca Burz (Nie Wcale nie Zmokłem;-)

Wtorek, 31 maja 2016 · dodano: 09.06.2016 | Komentarze 2

Miałem jechać do Lednickiego PK, ale zaczęło się chmurzyć. W sumie burze na ten dzień były zapowiadane. Więc postanowiłem, że pojadę bliżej czyli do PK Promno. W zasadzie do Iwna jechało się bez zarzutu. Martwiło mnie jedynie to, że jadę w stronę słońca, a chmury i tak mnie gonią. Przed Kociałkową Górką widziałem jak parę metrów przede mną pada, a na mnie nie. Tak się zapatrzyłem, że mnie dorwało. Nie wiedziałem gdzie się schować. Na szczęście wypatrzyłem ambonę i tam się skryłem. Przez chwilę nawet grad walił. Dobrze, że nie na mnie;-) Gdy tylko przestało padać ruszyłem w drogę powrotna do domu. Niestety źle to zrobiłem. Powinienem zapieprzać ile sil w nogach, a ja se spokojnie jechałem i fotki robiłem;-) I przed Trzekiem znów mnie dorwało. Schronienie znalazłem w przystanku rowerowym. Burza zrobiła się konkretna, dobrze, że jej centrum było dalej. Tym razem czekanie było wiele dłuższe. Gdy deszcz się uspokoił ruszyłem w stronę domu, ala tym razem ostro z werwą. Gdy minąłem Nagradowice znów jebło i to konkretnie! Jednak teraz to już miałem w dupie i tak bylem cały mokry! W tym ulewnym deszczu wróciłem do domu. Wkładka w spodniach tak nasiąkła wodą, że czułem jakby 5 kilo warzyła. Z butów to się wylewało litrami. Normalnie armagiedon, a miało być tak pięknie;-)

Lekka mżawka;-)
Lekka mżawka;-) © rolnik90
Po chwili słońce
Po chwili słońce © rolnik90
Makowe Pole
Makowe Pole © rolnik90
Maki Iwno
Maki Iwno © rolnik90
Goni mnie ta chmura
Goni mnie ta chmura © rolnik90
I dogoniła
I dogoniła © rolnik90


Kategoria do 50 km


  • DST 61.13km
  • Czas 02:34
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 41.61km/h
  • Sprzęt Unibike
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Gminie Klaszczewo

Niedziela, 29 maja 2016 · dodano: 08.06.2016 | Komentarze 2

Bez spiny, na luzie, wieczorową porą ruszyłem pojeździć trochę po mojej gminie:-)
Po raz pierwszy od ponad roku byłem w Lipowicach, zajrzałem również do parku w Kleszczewie. Przez las Tulecki  przejechałem, trochę wykroczyłem poza gminę, aż znalazłem się w Żernikach. Tam stoją dwie dziwne drewniane chatki. Nawet rodowici mieszkańcy nie wiedza o co kaman. Ps. Nie ma co wieczorami jeździ się przyjemnie;-)

Akacje
Akacje © rolnik90
Zagadkowa chata na granicy Tulec i Żernik
Zagadkowa chata na granicy Tulec i Żernik © rolnik90
Habrowa dolina;-)
Habrowa dolina;-) © rolnik90
Dzika róża
Dzika róża © rolnik90


Kategoria do 100 km


  • DST 204.35km
  • Czas 09:21
  • VAVG 21.86km/h
  • VMAX 64.04km/h
  • Sprzęt Kross Waryjot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kilka Jezior Wielkopolski

Piątek, 27 maja 2016 · dodano: 03.06.2016 | Komentarze 7

Chęci by jeździć mam spore. Niestety w maju kontuzja i nie rowerowy urlop w górach mnie ograniczyły. Jednak nastał dzień, w którym ja miałem wolne, a żona szła do pracy;-) Oczywiste było, że tego dnia pokręcę korbą i trochę tych kilometrów zrobię;-) Trasę wyznaczyłem tak, że wyszedł mi swoisty pierścień. Ogólnie maiłem ruszyć już o 6 rano, ale gdy się obudziłem była taka mgła za oknem że masakra. Przedłużyłem swój sen o godzinę. Najpierw udałem się nad poznańską Maltę. O poranku było fajnie, rześko i mało ludzi. Oczywiście okazało się, że wyładowały mi się baterie w aparacie. W dalszą drogę ruszyłem przez Stary Rynek, by znaleźć żabkę, małpkę czy innego gada, w którym można kupić baterie. Nad jezioro Rusałka dotarłem szlakiem zielonym, czyli Transwielkopolską Trasą Rowerową. Tam przywitało mnie ostre słońce, w którego promieniach zjadłem śniadanie. Nasycony obrałem kurs na jezioro Kierskie. Jakie było moje zdziwienie gdy dowiedziałem się, że dotarłem do Krzyżownik;-) Najpierw jazda ścieżką pieszo rowerową następnie między zabudowaniami, gdzie przypadkiem odnalazłem singielek przy brzegu. Więc wjechałem, jadę tak chwilę i nagle ukazuje się przede mną płot. Była uliczka, była otwarta więc jadę dalej. Ludzie się na mnie patrzą jak na kosmitę. Okazuje się, że wjechałem w jakiś teren prywatny. Ale nic cały czas jadę przed siebie i nagle znów ukazuje się przede mną płot i zamknięta brama. Myślę: kuźwa niedługo powietrze sprywatyzują i będziemy musieli płacić za oddychanie! Nic nie zrobię, buta nie zjem. Plecak przez plot, rower przez płot i ja jak jakiś uciekający złoczyńca. Na szczecie Lusowo blisko, a tam czeka mnie jazda ścieżką przy jeziorze, która jest jedna z moich ulubionych ever;-) Nacieszywszy oczy tym akwenem wodnym, który bardzo mi się podoba udałem się nad jezioro Niepruszewskie. W przeciwieństwie do szlaku poznańskiego ringu objechałem je z drugiej strony droga asfaltową.
Autostradę przekroczyłem przejściem dla zwierząt, po czym wbiłem na szlak pierścienia zaliczając jazdę przez Żarnowiec i  Tomice. Kolejny cel to dotąd nie znane mi jezioro Strykowskie. Jadąc obok niego znalazłem się pierwszy raz rowerem w powiecie grodziskim;-) A gdy okazało się, że jestem blisko Ptaszkowa postanowiłem tam zawitać i odwiedzić szwagierkę z dziećmi. Tam się odświeżyłem po czym od razu lepiej się poczułem. Pogadaliśmy trochę i ruszyłem dalej zobaczyć m. in. zameczek należący kiedyś do rodziny von Treskow. Przed Sapowicami zaliczyłem odcinek drogi z fajnym równym asfaltem (polecam soszonom;-) Przerwę obiadową zrobiłem w Stęszewie gdzie wjechał burgs i fryty, oczywiście w Family. Następnie objechałem Jezioro Witobelskie od innej strony niż zwykle. Po czym znalazłem się w Łodzi! Jest to idealne miejsce by wjechać w singiel przy jeziorze Dymaczewskim, na którego końcu przedostajemy się na sinusoidy. Jazda była przednia jednak trochę ograniczona przez drzewo, które spadło w miejscu w którym można się bardzo mocno rozpędzić. Dalej to już wpn-owy standard, czyli jezioro Kociołek singiel przy Góreckim i zjazd ul. Pożegowską. Będąc w Daszewicach zdałem se sprawę, że jadąc bezpośrednio do domu nie pokonam dwóch stów kaemów. Dlatego obrałem kurs na Kórnik i zaliczyłem kolejne jeziora: Skrzyneckie i Kórnickie. Stąd już prosta droga do domu. Wróciłem spełniony i opalony. Nawiasem trza pomyśleć o jakimś odjanuszaniu;-)     




Jezioro Maltańskie
Jezioro Maltańskie © rolnik90
Poznańskie Koziołki
Poznańskie Koziołki © rolnik90
Jezioro Rusałka
Jezioro Rusałka © rolnik90
Nie wiedziałem, że jest u mnie plaża;-)
Nie wiedziałem, że jest u mnie plaża;-) © rolnik90
Jezioro Kierskie
Jezioro Kierskie © rolnik90
Jezioro Kierskie z drugiej strony
Jezioro Kierskie z drugiej strony © rolnik90
Jezioro Lusowskie
Jezioro Lusowskie © rolnik90
Na Plaży Lusowo
Na Plaży Lusowo © rolnik90
Jezioro Niepruszewskie
Jezioro Niepruszewskie © rolnik90
Źródełko Żarnowiec
Źródełko Żarnowiec © rolnik90
Jezioro Strykowskie
Jezioro Strykowskie © rolnik90
Zamek rodu von Treskow
Zamek rodu von Treskow © rolnik90
Fajny asfalt do Sapowic
Fajny asfalt do Sapowic © rolnik90
Rynek w Stęszewie
Rynek w Stęszewie © rolnik90
Łódź - daleko zajechałem;-)
Łódź - daleko zajechałem;-) © rolnik90
Kościół św. Jadwigi w Łodzi
Kościół św. Jadwigi w Łodzi © rolnik90
Singiel przy Dymaczewskim
Singiel przy Dymaczewskim © rolnik90
Jezioro Dymaczewskie
Jezioro Dymaczewskie © rolnik90
Sinusoidy - biorę to! ;-)
Sinusoidy - biorę to! ;-) © rolnik90
Obalone drzewo w najfajniejszym punkcie:(
Obalone drzewo w najfajniejszym punkcie:( © rolnik90
Jezioro Góreckie
Jezioro Góreckie © rolnik90
Jezioro Skrzyneckie Duże
Jezioro Skrzyneckie Duże © rolnik90
Jezioro Kórnickie
Jezioro Kórnickie © rolnik90


Kategoria do 250 km, Kościoły


  • DST 68.18km
  • Czas 02:50
  • VAVG 24.06km/h
  • VMAX 35.43km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Unibike
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakupowo - Środa i Swarzędz

Sobota, 21 maja 2016 · dodano: 21.05.2016 | Komentarze 0

Co tu dużo pisać. W Środzie kupiłem spodnie, w Swarzędzu kupiłem koszulkę. Wszystko

Skrzynka Mućka;-)
Skrzynka Mućka;-) © rolnik90


Kategoria do 100 km


  • DST 45.44km
  • Czas 02:11
  • VAVG 20.81km/h
  • Temperatura 44.0°C
  • Sprzęt Kross Waryjot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Piwko #4/2016

Środa, 18 maja 2016 · dodano: 20.05.2016 | Komentarze 2

Pojechałem do teściów, a w drodze powrotnej zawitałem do nowego piwnego w Kostrzynie Wlkp.
Wybór całkiem spory;-) Ceny normalne nie zawyżone.
Aha. Brawa dla mieszkańców Trzeka, że w końcu upamiętnili tablicą cmentarz ewangelicki. Może teraz nikt tam śmieci nie będzie wyrzucał.

Cmentarz Ewangelicki Trze
Cmentarz Ewangelicki Trzek © rolnik90
Sklep Piwny Kostrzyn
Sklep Piwny Kostrzyn © rolnik90
Jedna z Półek w Sklepie
Jedna z Półek w Sklepie © rolnik90
Zakupione Piwa
Zakupione Piwa © rolnik90


Kategoria do 50 km, Po Piwko


  • DST 40.46km
  • Czas 02:17
  • VAVG 17.72km/h
  • VMAX 33.50km/h
  • Sprzęt Unibike
  • Aktywność Jazda na rowerze

Załatwić Kilka Spraw

Wtorek, 17 maja 2016 · dodano: 18.05.2016 | Komentarze 0

Ponad tydzień nie jeździłem ze względu na kontuzje ręki:(
Najpierw do mechanika ugadać sprawę regeneracji klimy w samochodzie.
Następnie na cmentarz odwiedzić groby bliskich.
Do tego mała runda z chrześniakiem.
Na koniec do sklepu na małe zakupy;-)


Kategoria do 50 km


  • DST 31.96km
  • Czas 02:07
  • VAVG 15.10km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Sprzęt Unibike
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Anią na Lody do Kornika

Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 18.05.2016 | Komentarze 0

Lody włoskie na rynku i przejażdżka promenada w tą i z powrotem;-) Tempo nadawała moja żonka:-)


Kategoria do 50 km, Z Żoną


  • DST 203.81km
  • Czas 08:41
  • VAVG 23.47km/h
  • VMAX 47.77km/h
  • Sprzęt Kross Waryjot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlak Mitów i Legend Powiatu Gnieźnieńskiego

Sobota, 7 maja 2016 · dodano: 17.05.2016 | Komentarze 6

Z moim kumplem Łańcuchem byłem umówiony, że ruszamy spod mojego domu około 7 rano. Koniec końców ruszyliśmy o 8! Myśleliśmy, że będzie gładko i przyjemnie. Myliliśmy się. Pierwszy cel to Nekla i zakupy w biedronce. Po drodze we wsi Stroszki mijamy imponujące, duże wiatraki prądotwórcze. Przed samą biedronką okazuje się, że mam laczka z przodu. Najpierw zakupy, a następnie przymusowe klejenie dętki. Poszło gładko, ale jednak trochę czasu straciliśmy.

Dalej kierujemy się na Czerniejewo. Tam kolejna strata czasu. Udajemy się na stacje benzynową, która znajduje się za miastem, tam dopompowałem koło. Następnie zgodnie z planem jedziemy do Drachowa, gdzie znajduje się pierwsza figurka z tytułowego szlaku. Sam Trójgłowy smok szału nie robi, bardzo mały, ale za to historia tej legendy ciekawa;-) Kolejna miejscowość ujmuje nazwą: Małachowo Złych Miejsc. Znajduje się tutaj figura egipskiej bogini Izydy. W przeciwieństwie do poprzedniej, ta figura nie rozczarowuje (jest słusznych rozmiarów;-) Dalej przejeżdżamy przez Witkowo bardzo ładne miasteczko, leż nie było czasu by mu się lepiej przyjrzeć.

Kolejny przystanek to Powidz i jego ładne plaże nad pięknym jeziorem. Upał daje się we znaki. Jednak nie to było najgorsze. Drogę często przecinały szyny starej kolei wąskotorowej. Ja nadający w tym momencie tempo dobrze sobie z nimi radziłem. Niestety Łańcuch, który był za mną nie miął tyle szczęścia. Wjechał w szczelinę między szyna a asfaltem i zaliczył solidna glebę. Łokieć, kolano i ramie zdarte. Po chwili szoku i namysłu Łukasz podjął decyzję: jedziemy dalej! W Powidzu szukamy apteki. Niestety była zamknięta. W Twoim Markecie zrobiliśmy małe zakupy, wody utlenionej i plastrów niestety nie było. Na szczęście udało nam się to zakupić w sklepie przy Strzałkowskiej. Przerwę robimy na dzikiej plaży. Tam fotki, szama i opatrywanie ran.

Po odpoczynku Psim Bulwarem udajemy się na druga plażę w Powidzu, czyli Ośrodek wypoczynkowy Łazienki. Zachwyceni czystością wody moglibyśmy już tu zostać. Jednak czas naglił, mimo iż ciężko było się ruszyć, udaliśmy się w drogę do Skoja;-) Tam ludzi dużo więcej niż w Powidzu, przez co przejazd rowerem nie był nie możliwy. Po obowiązkowych fotkach postój na loda włoskiego. Kolejna strata czasu to mój licznik, który przestał działać. Próbowałem go reanimować, niestety jak się w domu okazało uszkodziłem kabelek. Od tego momentu w kwestii prędkości i pokonanych kaemów musiałem liczyć już tylko na Łukasza.

Przy Skorzęcińskiej leśniczówce usytuowana jest kolejna figurka szlaku mitów czyli: Niemiecki Leśniczy. Z tego miejsca przez Lubochnie i Wydartowo udajemy się do Gniezna do Doliny Pojednania, gdzie znajduje się drzewko Lecha, Czecha i Rusa. Nie znając miasta trochę się gubimy i znów tracimy cenny czas... Po wypiciu Lecha Free z Gniezna kierujemy się do Modliszewa w poszukiwaniu Zbója Macieja. Byliśmy już blisko niego, jednak nie znając dokładnej lokalizacji, wróciliśmy się do starej piątki. To był błąd, dlatego gdy już go odnaleźliśmy z wkurzenia i kolejnej straty czasu ów zbój dostał mega kopa w żebra. (oczywiście żartuję zdjęcie jest udawane;-)

Dalej odwiedziliśmy Kłecko, gdzie głodny Łańcuch namówił mnie na kebaba - danie mocno średnie. Kolejno skracamy drogę przy moście kolejowym. Przejeżdżamy przez całe Gorzuchowo, jednak Zielarki nie odnajdujemy. Widocznie figura znajduje się przy bocznej drodze. Czasu by się wrócić niestety nie mamy, dlatego udajemy się do Waliszewa do słynnego Karczmarza co niby wodą mile częstuje. Trzeba uważać na tego jegomości, bo można skończyć z siekiera w czaszce.

Droga powrotna do domu przez tereny dobrze znane czyli: Pola Lednickie, Pobiedziska, Promno, Kostrzyn i Śródkę. Czas netto prawie 9 godzin a w domu o 20.30! Żeby nie było, że ja trasę przejechałem gładko i przyjemnie. Przez całą wyprawę zmagałem się z kontuzją ręki, naciągniętym ścięgnem, które jak się okazało dopiero w poniedziałek dało o sobie znać i wykluczyło mnie z życia publicznego na tydzień czasu.
Pozdro dla kumatych, mam nadzieje, że was nie zanudziłem. 




Ze strachu tu nie pojechaliśmy
Ze strachu tu nie pojechaliśmy © rolnik90
Trójgłowy smok z Drachowa
Trójgłowy smok z Drachowa © rolnik90
Ze smokiem, smok z drinkiem
Ja za smokiem, smok z drinkiem © rolnik90
Bardzo ciekawa nazwa miejscowości
Bardzo ciekawa nazwa miejscowości © rolnik90
Bogini Izyda
Bogini Izyda © rolnik90
Tablica Małachowo
Tablica Małachowo © rolnik90
Dzika Plaża Powidz
Dzika Plaża Powidz © rolnik90
Nad Jeziorem;-)
Nad Jeziorem;-) © rolnik90
Jezioro Powidzkie
Jezioro Powidzkie © rolnik90
Czas na szamę
Czas na szamę © rolnik90
Piwko też było - bezalkoholowe
Piwko też było - bezalkoholowe © rolnik90
Czysta Woda Powidzkiego
Czysta Woda Powidzkiego © rolnik90
Druga plaża w Powidzu
Druga plaża w Powidzu © rolnik90
Domki w Skorzęcinie
Domki w Skorzęcinie © rolnik90
Deptak Skożęcin
Deptak Skorzęcin © rolnik90
Jezioro Niedzięgiel
Jezioro Niedzięgiel © rolnik90
Molo w Skoju
Molo w Skoju © rolnik90
Niemiecki Leśniczy ze Skorzęcina
Niemiecki Leśniczy ze Skorzęcina © rolnik90
Leśniczówka w Skoju
Leśniczówka w Skoju © rolnik90
Drzewko Lecha, Czecha i Rusa w Dolinie Pojednania
Drzewko Lecha, Czecha i Rusa w Dolinie Pojednania © rolnik90
Słynny Radziecki Rolnik z Modliszewa
Słynny Radziecki Rolnik z Modliszewa © rolnik90
Zbój Maciej z Modliszewa
Zbój Maciej z Modliszewa © rolnik90
A masz kopa ty chuju!
A masz kopa ty chuju! © rolnik90
Most kolejowy w Kłecku
Most kolejowy w Kłecku © rolnik90
Karczmarz z Waliszewa
Karczmarz z Waliszewa © rolnik90
Skubany niby wodą częstuje, taa. Siekierą!
Skubany niby wodą częstuje, taa. Siekierą! © rolnik90




  • DST 103.11km
  • Czas 04:50
  • VAVG 21.33km/h
  • VMAX 64.17km/h
  • Sprzęt Kross Waryjot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Burger Tour - Family Stęszew & WPN & Po Piwko #3/2016 & Praca;-)

Czwartek, 5 maja 2016 · dodano: 11.05.2016 | Komentarze 5

Kilka wypraw w jednej:-) Celem głównym był Burger Tour, a że droga do Stęszewa wiedzie przez WPN wyszedł mi zacny trip;-) Najpierw po raz pierwszy w tym roku na rano rowerem do pracy. 8 godzin na szczęście minęło szybko. Po pracy od razu myk do WPN-u. Tam zaliczyłem to co najfajniejsze czyli singiel przy Góreckim i singiel przy Dymaczewskim. Do pełni szczęścia zabrakło pokonania słynnych hopek zwanych również sinusojdami;-) Kolejność miała być odwrotna najpierw obiad później jeżdżenie (spalanie kalorii), wyszło inaczej. Na burgery udałem się do trzeciego już lokalu którego właścicielem jest mój ziomal Jafo czyli do Restauracji i Pizzeri Family. Mieści się ona na ul. Dworcowej 8. Dominuje w nim biel, najważniejsze, że jest schludnie i czysto. Na zamówienie czekałem coś około 13 minut. Na pierwszy ogień poszedł burger grecki w którym znajdziemy: świetną wypiekaną bułkę, dobrej jakości wołowinę 150 g, sałatę lodową, ser feta, pomidora, ogórek, oraz sos tzatziki. Można zapytać czego się obawiałem? Wszystkiego! Na szczęście bułki i mięso pochodzą z tego samego źródła co w innych lokalach należących do Jafa. A są one pierwsza klasa. Ser obawiałem się, że będzie tanią słoną podróbą, tak nie było:-) i sos tzatziki z kawałkami górka taki jak lubię najbardziej. Wszytko współgrało ze sobą idealnie. Jedyne do czego mogę się przyczepić to do sałaty. Dostałem jeden cały liść. Zdecydowanie lepiej wygląda sałata posiekana w paski. Drugi zamówiony burgs to BBQ, w który znajdziemy: świetną wypiekaną bułkę, dobrej jakości wołowinę 150 g, sałatę lodową, ser cheddar, bekon, pomidora, ogórek oraz sosy musztardowy i barbecue. Tutaj również wszytko wysokiej klasy. Jedynie bardziej zgrilował bym bekon. Nie od dziś wiadomo, że najlepszy jest chrupiący;-) Reszta składników bez zarzutu. Polecam ten lokal, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Prócz burgerów w menu są również: pizza, shoarma, zupy, sałatki, dania główne, makarony, przystawki, desery i inne. By jeszcze bardziej dogodzić mojemu już nie małemu "maćkowi" udałem się do Sklepu monopolowego Butelka znajdującego się tuż obok restauracji. A tam wybór piwa rzemieślniczego/craftowego jakiego nie powstydził by się Poznań! Wybór był naprawdę ogromny, tyle zajebistości w lokalnym sklepie się nie spodziewałem. Kolejne piwne miejsce na mapie WLKP które polecam każdemu (nie tylko beer geekom) Powrót do domu nastąpił wariantem najkrótszym czyli przez Górkę, Pożegowo, Rogalinek, Kubalin, Dzaszewice, Gądki i Robakowo. Tym sposobem uzyskałem pierwsze w tym roku 100 km w dzień roboczy. Yeach:-)



Aleja Kasztanowa Sypniewo
Aleja Kasztanowa Sypniewo © rolnik90
Ścieżka piesza przy Góreckim
Ścieżka piesza przy Góreckim © rolnik90
Jezioro Góreckie WPN
Jezioro Góreckie WPN © rolnik90
Singielek
Singielek © rolnik90
W WPN jak zawsze jest git
W WPN jak zawsze jest git © rolnik90
Kolejna Aleja Kasztanowa
Kolejna Aleja Kasztanowa © rolnik90
Family Restaurant
Family Restaurant © rolnik90
Wnętrze Lokalu
Wnętrze Lokalu © rolnik90
Burger Grecki
Burger Grecki © rolnik90
Grecki wnętrze
Grecki wnętrze © rolnik90
Burger BBQ
Burger BBQ © rolnik90
10 Hops w WPN
10 Hops w WPN © rolnik90
Towarzysz cień
Towarzysz cień © rolnik90
Dr IPA - Genialne Piwo!
Dr IPA - Genialne Piwo! © rolnik90




  • DST 30.67km
  • Czas 01:34
  • VAVG 19.58km/h
  • VMAX 46.15km/h
  • Sprzęt Kross Waryjot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Solid MTB Maraton Śrem

Wtorek, 3 maja 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 7

Mój Debiut na MTB Maratonie przypadł na bardzo gorący, słoneczny świąteczny dzień:-) Dojazd na miejsce samochodem przebiegł bezproblemowo. Zaparkowałem dwa auta obok mojego ziomka Łańcucha więc nie musieliśmy się szukać;-) Bezkolejkowo odebrałem pakiet startowy. Znajdowały się w nim: woda, coca cola, numer startowy, bon żywnościowy w postaci identyfikatora i tu niespodzianka bilet na ostatni mecz Lecha w tym sezonie na Bułgarskiej. By było fajniej Łańcuch nie jest kibicem i odsprzedał mi swój bilet za 20 zł i w ten sposób miałem już dwa:-) Po krótkich pogaduchach przyszedł czas na rozgrzewkę. Zrobiliśmy ponad 6 km nie forsując tempa. Jako debiutant musiałem startować z czarnej dupy czyli z ostatniego sektora. Nie było to dla mnie żadna ujmą. Jedynce na co liczyłem to nie przyjechać ostatnim;-) Nawet w ostatnim sektorze udało mi się zająć miejsce na jego przodzie. Ze względu na dużą liczbę startujących każdy sektor ruszał z trzy minutowym odstępem czasu. Przez co, mimo rozgrzewki nasze mięśnie zdążyły ostygnąć. Z każdą minuta serce biło mocniej (lubię ten przedstartowy stresik) W końcu nastąpił start, od razu ruszyłem mocno do przodu wyprzedzając wielu bikerów;-) Co zyskałem straciłem na długim piaszczystym odcinku trasy. Straciłem tam dużo sił, a to dopiero był początek. W międzyczasie wyprzedził mnie Łańcuch. Długo miałem go przed sobą, aż w końcu straciłem go z oczu. Minąłem go na czwartym km, niestety przebił koło, zapasowej dętki nie miał i tym samym musiał zakończyć wyścig:-/ Pierwsze 6 km było dla mnie najtrudniejsze. Ciężko mi się jechało, nie mogłem ustabilizować oddechu. Na szczęście im dalej w las tym było lepiej. Trasa przygotowana świetnie, poziom trudności bardzo duży: co chwila piach, pionowe wręcz podjazdy, ostre zjazdy, mnóstwo zakrętów, zwężeń. Oj było co robić, za to frajda przednia:-) Z tego wszystkiego nie bardzo było kiedy chwycić bidon i się napić. Kilka górek było tak pionowych, że jedyną opcją było wziąć rower pod pachę i biegiem do góry. Miałem bekę z "twardzieli" co próbowali podjeżdżać. Szybko tracili impet, nie wypinali się w porę z spd i gleba. Jedna gleba za drugą, a ja ich wszystkich z bananem na twarzy wyprzedzałem:) Ilość zgubionych bidonów na trasie również była imponująca. Jeśli ktoś by to wszytko pozbierał posiadłby niezłą kolekcję;-) Po kilku podjazdach z rzędu modliłem się o jakąś prostą. Moje modły zostały wysłuchane. Zdarzył się nawet krótki odcinek asfaltowy. Pędziłem ile sił wyprzedzając co rusz niedzielnych rowerzystów. Na dwa km przed meta czułem się już mocno zmęczony. Wjechałem w ostatni singiel, niestety przede mną jechała dziewczyna. Mocno zamuliła, długo nie było jak ją wyprzedzić. W końcu się udało, myślę byle do mety, byle była prosta, byle bez niespodzianek. Świeżak na co ty liczysz! przed meta zrobiono kilka górek. Siarczyście przekląłem, pokonałem to ustrojstwo i pognałem przed siebie. Tym sposobem ukończyłem mój pierwszy MTB Maraton. Na mecie żona coś do mnie mówi, jedyne co jej odpowiedziałem to: wody, daj mi wody! Tak brudny po jeździe rowerem to jeszcze nigdy nie byłem;-) Po umyciu się, załadowaniu roweru na samochód udałem się na zasłużona szamę:-) Wjechał makaronik z sosem (jeden talerz dla każdego uczestnika) za to reszta była do woli: banany, woda, kawa, ciasto, chleb, smalec, szynki, sałata, ogórki. Byłem pod wrażeniem. 

Podsumowując: Brawa dla organizatorów, wszystko było jak należy. Trasa zajebiście wyznaczona. Zabawa i frajda z jazdy pierwszorzędna;-) Z każdym kolejnym wyścigiem na pewno będzie lepiej. Pozdro dla wszystkich bike wariatów:-)

Wyniki:
261/411 open mini
68 M2
Strata do zwycięzcy ok 26 minut
Przewaga nad ostatnim 1,10 godzin

Foty:
Przed startem
Przed startem © rolnik90
Tylu nas było
Tylu nas było © rolnik90
Będzie git
Będzie git © rolnik90
Ten gruby przede mną myślał, że podjedzie, niezła glebę zaliczył
Ten gruby przede mną myślał, że podjedzie, niezła glebę zaliczył :-) © rolnik90
Ciśniemy, ciśniemy!
Ciśniemy, ciśniemy! © rolnik90
Pazernie do mety!
Pazernie do mety! © rolnik90
Jest medal
Jest medal (za ukończenie oczywiście) © rolnik90