Info

Suma podjazdów to 5020 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 2
- 2023, Sierpień2 - 0
- 2023, Lipiec3 - 2
- 2023, Czerwiec8 - 4
- 2023, Maj2 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Kwiecień5 - 1
- 2020, Marzec3 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń3 - 2
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Styczeń5 - 0
- 2018, Grudzień1 - 0
- 2018, Wrzesień5 - 0
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec4 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 13
- 2018, Maj12 - 4
- 2018, Kwiecień11 - 29
- 2018, Marzec8 - 14
- 2018, Luty6 - 16
- 2018, Styczeń7 - 15
- 2017, Grudzień5 - 9
- 2017, Listopad3 - 7
- 2017, Październik5 - 23
- 2017, Wrzesień7 - 27
- 2017, Sierpień6 - 8
- 2017, Lipiec8 - 17
- 2017, Czerwiec10 - 4
- 2017, Maj14 - 33
- 2017, Kwiecień5 - 12
- 2017, Marzec9 - 39
- 2017, Luty6 - 17
- 2017, Styczeń8 - 45
- 2016, Grudzień6 - 19
- 2016, Listopad3 - 0
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 13
- 2016, Sierpień9 - 18
- 2016, Lipiec14 - 9
- 2016, Czerwiec14 - 13
- 2016, Maj11 - 31
- 2016, Kwiecień8 - 22
- 2016, Marzec5 - 9
- 2016, Luty3 - 4
- 2016, Styczeń8 - 16
- 2015, Grudzień5 - 4
- 2015, Listopad4 - 7
- 2015, Październik6 - 17
- 2015, Wrzesień12 - 32
- 2015, Sierpień22 - 25
- 2015, Lipiec19 - 26
- 2015, Czerwiec21 - 43
- 2015, Maj21 - 18
- 2015, Kwiecień11 - 24
- 2015, Marzec4 - 6
- 2015, Luty4 - 1
- 2015, Styczeń11 - 5
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad2 - 0
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień16 - 2
- 2014, Sierpień8 - 0
- 2014, Lipiec14 - 0
- 2014, Czerwiec10 - 1
- 2014, Maj13 - 0
- 2014, Kwiecień14 - 1
- 2014, Marzec6 - 10
- 2014, Luty6 - 2
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec2 - 1
Wpisy archiwalne w kategorii
W Towarzystwie
Dystans całkowity: | 4907.29 km (w terenie 146.87 km; 2.99%) |
Czas w ruchu: | 197:57 |
Średnia prędkość: | 21.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.28 km/h |
Suma podjazdów: | 2211 m |
Suma kalorii: | 11968 kcal |
Liczba aktywności: | 48 |
Średnio na aktywność: | 102.24 km i 5h 04m |
Więcej statystyk |
- DST 355.14km
- Czas 16:39
- VAVG 21.33km/h
- VMAX 47.42km/h
- Sprzęt Unibike
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Morze w 1 Dzień: Krzyżowniki - Międzyzdroje
Piątek, 31 sierpnia 2018 · dodano: 07.06.2024 | Komentarze 0
Kategoria Po Zmroku, Unibike 2018, W Towarzystwie, do 400 km
- DST 184.60km
- Czas 08:30
- VAVG 21.72km/h
- VMAX 46.50km/h
- Sprzęt Kross Waryjot
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Wrocławia Nocą
Piątek, 20 lipca 2018 · dodano: 29.03.2019 | Komentarze 2
Najfajniejszy w tej wyprawie był spontan. Spotkałem się z kolegą Łukaszem po godz. 22 w Żernikach. Gdzie jedziemy? Padło pytanie. Mówię, że wiatr podpowiada Toruń lub Bydgoszcz, ale Wrocław też jest blisko i w sumie wiatru prawie nie ma. No to jedziemy do Wrocka. Tak po prostu, bez zbędnego planowania ruszyliśmy do Kórnika, gdzie wjechaliśmy na drogę powiatową nr 434. Drogą tą jechaliśmy aż do Rawicza, po drodze zaliczając przerwę na kawę w Dolsku. Noc była ciepła i bezpieczna, jeździły tylko tiry. Mijał nas jeden maksymalnie co 20-30 minut.
Droga trochę mi się dłużyła, czułem, że to nie mój dzień (noc). Cały czas to Łukasz nadawał tempo jazdy. Wszystko się zmieniło przed Rawiczem, gdzie zrobiliśmy sik-pauze. Ta chwila odpoczynku była zbawienna. Uwolniły się we mnie pokłady ukrytej siły. Teraz to ja jechałem pierwszy, Łukasz mógł odsapnąć siedząc mi na kole. Dalsza droga po pokonaniu terenowego skrótu wiodła serwisówkami i drogami lokalnymi wzdłuż trasy S5. Trzecią przerwę zrobiliśmy na Orlenie w Żmigrodzie. Zaczęło świtać, zrobiło się chłodno bez ciepłych hot dogów byłoby kiepsko.
Następnie obraliśmy drogę na Oborniki Śląskie, przed którymi odbiliśmy w lewo. Trochę to był błąd, gdyż z fajnego asfaltu zjechaliśmy w błotniste drogi terenowe i leśny dukt, gdzie było mocno pod górę. Na plus zapisujemy sobie ominięcie ruchliwych powiatówek. Ostatnią przerwę przed osiągnięciem głównego celu zrobiliśmy w Psarach na myjni, gdzie umyliśmy obłocone rowery. Do tablicy Wrocław zostały do pokonania 4 km. Stolica Dolnego Śląska spodobała nam się od pierwszego wejrzenia. Rowerowo też było git - ciągle jechaliśmy ścieżkami rowerowymi, kontrapasami itp.
Pierwszym miejscem w które się skierowaliśmy był dworzec główny. Mając już zakupione bilety mogliśmy cofnąć się na Rynek. Ten wrocławski jest piękny! Tak bardzo mi się spodobał, że dwa razy objechałem go rowerem dookoła. Zrobiłem to mimo zakazu jakiegokolwiek ruchu kołowego. Po całej nocy kręcenia korbą nie można było mi tego zabronić ;-) Słyszysz - Wrocław, myślisz - krasnale. Tych też kilka udało nam się odnaleźć. Nie wszystkim spotkanym zrobiłem zdjęcie, ale niektóre można zobaczyć poniżej.
Ostatnią rzeczą jaką chcieliśmy zrobić przed odjazdem pociągu to napić się zimnego lokalnego piwa, najlepiej prosto z browaru. Niestety browary na rynku otwierały się dopiero o godzinie 12. Od godziny 10 był otwarty Spiż (pierwszy browar restauracyjny w Polsce). Jednak ogródek piwny również otwierał się o godz. 12. Z braku laku wypiliśmy w jednej z kawiarni Brackie z ...Cieszyna.
Była to super wyrypa! Z Łukaszem każda taka jest :) W niedalekiej przyszłości będę chciał wrócić do miasta stu mostów :-)
Droga trochę mi się dłużyła, czułem, że to nie mój dzień (noc). Cały czas to Łukasz nadawał tempo jazdy. Wszystko się zmieniło przed Rawiczem, gdzie zrobiliśmy sik-pauze. Ta chwila odpoczynku była zbawienna. Uwolniły się we mnie pokłady ukrytej siły. Teraz to ja jechałem pierwszy, Łukasz mógł odsapnąć siedząc mi na kole. Dalsza droga po pokonaniu terenowego skrótu wiodła serwisówkami i drogami lokalnymi wzdłuż trasy S5. Trzecią przerwę zrobiliśmy na Orlenie w Żmigrodzie. Zaczęło świtać, zrobiło się chłodno bez ciepłych hot dogów byłoby kiepsko.
Następnie obraliśmy drogę na Oborniki Śląskie, przed którymi odbiliśmy w lewo. Trochę to był błąd, gdyż z fajnego asfaltu zjechaliśmy w błotniste drogi terenowe i leśny dukt, gdzie było mocno pod górę. Na plus zapisujemy sobie ominięcie ruchliwych powiatówek. Ostatnią przerwę przed osiągnięciem głównego celu zrobiliśmy w Psarach na myjni, gdzie umyliśmy obłocone rowery. Do tablicy Wrocław zostały do pokonania 4 km. Stolica Dolnego Śląska spodobała nam się od pierwszego wejrzenia. Rowerowo też było git - ciągle jechaliśmy ścieżkami rowerowymi, kontrapasami itp.
Pierwszym miejscem w które się skierowaliśmy był dworzec główny. Mając już zakupione bilety mogliśmy cofnąć się na Rynek. Ten wrocławski jest piękny! Tak bardzo mi się spodobał, że dwa razy objechałem go rowerem dookoła. Zrobiłem to mimo zakazu jakiegokolwiek ruchu kołowego. Po całej nocy kręcenia korbą nie można było mi tego zabronić ;-) Słyszysz - Wrocław, myślisz - krasnale. Tych też kilka udało nam się odnaleźć. Nie wszystkim spotkanym zrobiłem zdjęcie, ale niektóre można zobaczyć poniżej.
Ostatnią rzeczą jaką chcieliśmy zrobić przed odjazdem pociągu to napić się zimnego lokalnego piwa, najlepiej prosto z browaru. Niestety browary na rynku otwierały się dopiero o godzinie 12. Od godziny 10 był otwarty Spiż (pierwszy browar restauracyjny w Polsce). Jednak ogródek piwny również otwierał się o godz. 12. Z braku laku wypiliśmy w jednej z kawiarni Brackie z ...Cieszyna.
Była to super wyrypa! Z Łukaszem każda taka jest :) W niedalekiej przyszłości będę chciał wrócić do miasta stu mostów :-)

Dolnośląski Wschód Słońca Okolice Żmigrodu © rolnik90

Rower Górski Wyprawowy © rolnik90

MiG-21M w Psarach © rolnik90

Oto Wrocław! © rolnik90

Łukasz & Most Uniwersytecki © rolnik90

Pomnik Anonimowego Przechodnia © rolnik90

Krasnal Florianek © rolnik90

Przed Muzeum Sztuki Mieszczańskej - Stary Ratusz © rolnik90

Rynek Wrocław © rolnik90

Kamienice po zachodniej stronie Rynku © rolnik90

Krasnal Gołębnik © rolnik90

Krasnal Orzeźwiacz © rolnik90

Mati, Głuchak, Ślepak i W-Skers © rolnik90

Browar Spiż © rolnik90

Zimne Brackie © rolnik90

Pokonany Dystans 184,6 km © rolnik90
Kategoria do 200 km, Kross 2018, Po Zmroku, W Towarzystwie
- DST 60.56km
- Czas 02:48
- VAVG 21.63km/h
- VMAX 45.22km/h
- Sprzęt Kross Waryjot
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Piotrasem na Burgery
Środa, 13 czerwca 2018 · dodano: 27.03.2019 | Komentarze 1
Z najlepszym BS ziomalem do stolicy Wielkopolski celem konsumpcji burgerów i nie tylko... ;-)
Gołe Baby Burgs © rolnik90
Święta Krowa Burgs © rolnik90
Kategoria Burger Tour, do 100 km, Kross 2018, W Towarzystwie
- DST 4.38km
- Czas 00:18
- VAVG 14.60km/h
- Sprzęt Unibike
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Chrześniakiem
Sobota, 2 czerwca 2018 · dodano: 25.02.2019 | Komentarze 0
Kategoria do 25 km, Unibike 2018, W Towarzystwie
- DST 5.00km
- Czas 00:26
- VAVG 11.54km/h
- Sprzęt Unibike
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Chrześniakiem i Żoną
Środa, 30 maja 2018 · dodano: 25.02.2019 | Komentarze 0
Kategoria do 25 km, Unibike 2018, W Towarzystwie, Z Żoną
- DST 8.69km
- Czas 00:37
- VAVG 14.09km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Unibike
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Chrześniakiem
Poniedziałek, 28 maja 2018 · dodano: 19.02.2019 | Komentarze 0
Kategoria do 25 km, Unibike 2018, W Towarzystwie
- DST 54.42km
- Czas 03:34
- VAVG 15.26km/h
- VMAX 34.90km/h
- Sprzęt Kross Waryjot
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike Orient Władysławów
Sobota, 28 kwietnia 2018 · dodano: 15.11.2018 | Komentarze 1
Rajdy Bike Orient to imprezy rekreacyjne łączące w sobie elementy sportowe, krajoznawcze i turystyczne. Rozgrywane są w formule na orientację. Zadaniem Uczestników jest odnajdywanie wyznaczonych w terenie punktów kontrolnych przy pomocy mapy. Rywalizacja polega na odnalezieniu jak największej liczby punktów kontrolnych w jak najkrótszym czasie.
Namówiony przez Piotrasa pojechałem z nim do miejscowości Władysławów w gminie Turek na mój pierwszy w życiu rajd na orientację. Na miejscu poznałem Dominika zwanego dalej Dominos;-) I tak w trzy osobowym team-ie stanęliśmy do rywalizacji wraz z 257 innymi zawodnikami. Jak wspomniał Piotras w swoim wpisie: "Naszym celem była dobra zabawa, integracja bez szarży i aby jak najwięcej zobaczyć" Jechaliśmy chilloutowym tempem, bez spiny rokoszując się piękną pogodą i ciekawym ukształtowaniem terenu powiatu Tureckiego.
Zabawa była przednia, punkty kontrolne czasami były tak schowane, że mieliśmy trudności by je odnaleźć. Szczególnie dał nam się we znaki pkt. 20 opisany jako obniżenie pagórka. Oprócz tego mieliśmy do czynienia z wąwozami, górkami, lasem, piachem, bunkrami, cmentarzami, dołami, wodą, polami... Mógłbym wymieniać w nieskończoność;-) Wynik jaki uzyskaliśmy był słaby, ale nie to się liczyło. Najważniejsze, że było klawo więc w przyszłym roku na pewno wystartuję w tym sympatycznym rajdzie.
Dzięki Piotrek, że mnie namówiłeś, nie żałuję, że pojechałem! Dzięki Dominik za towarzystwo i piwko na mecie :-)
pozdRower i do zobaczenia w przyszłym roku ;-)
Wpis Dominosa :)
Namówiony przez Piotrasa pojechałem z nim do miejscowości Władysławów w gminie Turek na mój pierwszy w życiu rajd na orientację. Na miejscu poznałem Dominika zwanego dalej Dominos;-) I tak w trzy osobowym team-ie stanęliśmy do rywalizacji wraz z 257 innymi zawodnikami. Jak wspomniał Piotras w swoim wpisie: "Naszym celem była dobra zabawa, integracja bez szarży i aby jak najwięcej zobaczyć" Jechaliśmy chilloutowym tempem, bez spiny rokoszując się piękną pogodą i ciekawym ukształtowaniem terenu powiatu Tureckiego.
Zabawa była przednia, punkty kontrolne czasami były tak schowane, że mieliśmy trudności by je odnaleźć. Szczególnie dał nam się we znaki pkt. 20 opisany jako obniżenie pagórka. Oprócz tego mieliśmy do czynienia z wąwozami, górkami, lasem, piachem, bunkrami, cmentarzami, dołami, wodą, polami... Mógłbym wymieniać w nieskończoność;-) Wynik jaki uzyskaliśmy był słaby, ale nie to się liczyło. Najważniejsze, że było klawo więc w przyszłym roku na pewno wystartuję w tym sympatycznym rajdzie.
Dzięki Piotrek, że mnie namówiłeś, nie żałuję, że pojechałem! Dzięki Dominik za towarzystwo i piwko na mecie :-)
pozdRower i do zobaczenia w przyszłym roku ;-)
Wpis Dominosa :)

Bike Orient Władysławów © rolnik90

Mati & Piotras © rolnik90

Dominik & Mati © rolnik90

Przemowa Przedstartowa © rolnik90

Pierwszy Punkt Kontrolny na... cmentarzu © rolnik90

Małe Mocne Polskie piwo z kokainą, a ty sraj tym swoim importowanym ajj... © rolnik90

Perfect jazda © rolnik90

Moi Kompani © rolnik90

Efekty popiwne ;-) © rolnik90

Punkt 16 © rolnik90

Relax przy mini tężni Russocice © rolnik90

W odwiedzinach u Natalii © rolnik90

Polski Bunkier z 1939 roku © rolnik90

Opis Fundacja Walkiria © rolnik90

Jedziemy na twixa ;-) © rolnik90

Tak się integrują ludzie zarażeni cyklozą © rolnik90

Won mi z takimi znakami © rolnik90

Trzech Muszkieterów! © rolnik90

Puchar dla największego luja © rolnik90
Kategoria do 100 km, Kross 2018, Opuszczone miejsca, W Towarzystwie, Zapomniane Cmentarze
- DST 124.26km
- Czas 06:03
- VAVG 20.54km/h
- VMAX 43.82km/h
- Sprzęt Unibike
- Aktywność Jazda na rowerze
Kłecko, Zielarka & Kuś
Piątek, 16 lutego 2018 · dodano: 14.03.2018 | Komentarze 4
Zacznę od tego, że dzień przed tripem zadzwonił do mnie Piotras czy mam wolne i wybieram się na rower? Wyczuł moment skubany Idealnie;-) Miałem wolne, a w zasadzie obaj mieliśmy, dlatego wspólne kręcenie stało się faktem. Poranek był dosyć chłodny, ale myśl o trasie 100 km, solidnie rozgrzewała od środka. Spotkaliśmy się we wsi Trzek, skąd ruszyliśmy do Czerlejna nawiedzić pomnik Powstańców Wielkopolskich. Dzień był szczególny, ponieważ właśnie 16 lutego 1919 zakończył się ten wspaniały zryw narodowościowy ludności wielkopolskiej.
Po około 5 kilometrach byliśmy już w Kostrzynie, gdzie znajduje się kolejny pomnik. W roku obecnym będziemy obchodzić setną rocznicę wybuchu powstania, dlatego obelisk został odnowiony, przeniesiony o kilka metrów i podświetlony. Została również zagospodarowana przestrzeń wokół niego. Wykonana tutaj praca, osobiście bardzo mnie cieszy. Następnie jadąc przez m.in. Iwno i Lednicki PK zawitaliśmy do Kłecka. Na tamtejszym cmentarzu zapaliłem znicz na zbiorowej mogile dzielnych Powstańców Wlkp. poległych na froncie północnym. Kolejno po cyknięcu paru fotek pojechaliśmy do zajazdu Kłeckowianka na drugie śniadanie;-)
Zapomniałem dodać, że przed Kłeckiem słońce w końcu pokazało ten swój łysy łeb. Witamina D zawarta w promieniach uwolniła w nas nowe pokłady energii. W takich sprzyjających okolicznościach dotarliśmy do Gorzuchowa pod figurę Zielarki. Jest to jedyna figura, której nie odwiedziłem podczas tripu: Szlak Mitów i Legend Powiatu Gnieźnieńskiego. Historię zielarek znajdziecie w tym linku. Warto zaznaczyć, że po ponad 250 latch te niczemu winne dziewczęta zostały zrehabilitowane. W miejscu ich spalenia ustawiono krzyż oraz dziesięć głazów. Niezwykłe to miejsce i przejmująca jest jego historia.
Kolejnym cele tego dnia było Kiszkowo, a kto zna to miejsce i jego okolice lepiej niż Piotras ;-) Pokazał mi on tamtejsze stawy hodowlane, gdzie pełno ciekawego ptactwa. Obserwacji dokonaliśmy z dwóch wieży widokowych. Szkoda, że nie mieliśmy ze sobą lornetki, bo było na co popatrzeć. Dalsza trasa to już w zasadzie powrót do domu po terenach dobrze znanych: Pobiedziska, Promno itp. Wycieczka ta okazała się rekordową dla mnie w tym roku. Cele główne i pośrednie zostały zrealizowane:) Towarzystwo miałem pierwszorzędne. Dzięki Piotras! Tylko szkoda, że wpisy jak zwykle robię z opóźnieniem ;-)
Po około 5 kilometrach byliśmy już w Kostrzynie, gdzie znajduje się kolejny pomnik. W roku obecnym będziemy obchodzić setną rocznicę wybuchu powstania, dlatego obelisk został odnowiony, przeniesiony o kilka metrów i podświetlony. Została również zagospodarowana przestrzeń wokół niego. Wykonana tutaj praca, osobiście bardzo mnie cieszy. Następnie jadąc przez m.in. Iwno i Lednicki PK zawitaliśmy do Kłecka. Na tamtejszym cmentarzu zapaliłem znicz na zbiorowej mogile dzielnych Powstańców Wlkp. poległych na froncie północnym. Kolejno po cyknięcu paru fotek pojechaliśmy do zajazdu Kłeckowianka na drugie śniadanie;-)
Zapomniałem dodać, że przed Kłeckiem słońce w końcu pokazało ten swój łysy łeb. Witamina D zawarta w promieniach uwolniła w nas nowe pokłady energii. W takich sprzyjających okolicznościach dotarliśmy do Gorzuchowa pod figurę Zielarki. Jest to jedyna figura, której nie odwiedziłem podczas tripu: Szlak Mitów i Legend Powiatu Gnieźnieńskiego. Historię zielarek znajdziecie w tym linku. Warto zaznaczyć, że po ponad 250 latch te niczemu winne dziewczęta zostały zrehabilitowane. W miejscu ich spalenia ustawiono krzyż oraz dziesięć głazów. Niezwykłe to miejsce i przejmująca jest jego historia.
Kolejnym cele tego dnia było Kiszkowo, a kto zna to miejsce i jego okolice lepiej niż Piotras ;-) Pokazał mi on tamtejsze stawy hodowlane, gdzie pełno ciekawego ptactwa. Obserwacji dokonaliśmy z dwóch wieży widokowych. Szkoda, że nie mieliśmy ze sobą lornetki, bo było na co popatrzeć. Dalsza trasa to już w zasadzie powrót do domu po terenach dobrze znanych: Pobiedziska, Promno itp. Wycieczka ta okazała się rekordową dla mnie w tym roku. Cele główne i pośrednie zostały zrealizowane:) Towarzystwo miałem pierwszorzędne. Dzięki Piotras! Tylko szkoda, że wpisy jak zwykle robię z opóźnieniem ;-)

Pomnik Powstańców Czerlejno © rolnik90

Pomnik Powstańców Kostrzyn © rolnik90

Imielno © rolnik90

A masz ty Chamie! © rolnik90

Kłecko Centrum © rolnik90

Mogiła Powstańców Wlkp Kłecko © rolnik90

Poległym za Wolność Ojczyzny © rolnik90

Zielarka z Gorzuchowa © rolnik90

Zielarka2 © rolnik90

KUŚ - miejsce spalenia zielarek © rolnik90

Piotras ciśnie po śniegu © rolnik90

Błotniste polne nam nie straszne © rolnik90

Stawy Kiszkowo © rolnik90

Wieża Widokowa © rolnik90

Kiszkowska Ostoja © rolnik90

Luje w Słońcu © rolnik90

Pobiedziska Centrum © rolnik90
Kategoria do 150 km, Unibike 2018, W Towarzystwie
- DST 22.66km
- Czas 01:04
- VAVG 21.24km/h
- VMAX 39.00km/h
- Sprzęt Unibike
- Aktywność Jazda na rowerze
PKP Poznań - Dom
Poniedziałek, 14 sierpnia 2017 · dodano: 09.10.2017 | Komentarze 0
Z dworca Głównego PKP w Poznaniu do Domu.
Kategoria do 25 km, W Towarzystwie
- DST 154.01km
- Czas 06:36
- VAVG 23.33km/h
- VMAX 44.18km/h
- Sprzęt Kross Waryjot
- Aktywność Jazda na rowerze
Zielonogórska Porażka
Poniedziałek, 14 sierpnia 2017 · dodano: 06.10.2017 | Komentarze 3
Po udanym tripie do Torunia przyszedł czas na kolejne miasto i kolejny ciekawy browar restauracyjny. Zielona Góra znana jest z wina, ale wraz z moim ziomkiem Łukaszem pojechaliśmy zobaczyć Browar Haust. Cel główny niestety nie został osiągnięty. Dlaczego? O tym w dalszej części tekstu...
Trwał długi weekend. Ten dzień był dla mnie wolnym od pracy. Wstałem o czwartej nad ranem. W pół godziny się wyszykowałem i ruszyłem przed siebie. Początkowo jechałem sam. Było tak jak lubię: ciemno, cicho i pusto. Pomyślałem: "tylko my rowerzyści jesteśmy tak szajbnięci by w dzień wolny po czterech godzinach snu realizować się w swojej pasji". Na szczęście myliłem się. Nad zalewem Szczodrzykowskim było już dwóch wędkarzy. Oni też spełniali się w swojej pasji;-)
Po prawie godzinie jazdy dotarłem do Rogalina. Po 10 minutach pojawił się Łukasz. Najpierw wspólne foto na start i a hoj przygodo! Razem jedzie się świetnie bo bajera się kręci. Pierwszą przerwę robimy na Orlenie w Granowie. Jest dopiero 7 rano więc pobudzająca kawa i drożdżówka trafiają do żołądka. Grodzisk mijamy bokiem ponieważ mam wobec tego miasta inne zacne plany;-) I tak jadąc głównie DDR-kami nagle moim oczom ukazuje się atrakcja o której nie maiłem pojęcia. Przed Rakoniewicami jest plantacja chmielu! Co za fart. Jedziemy zobaczyć browar, a po drodze mamy plantacje z najważniejszym składnikiem piwa. Nawet Łańcuchowi podobało się to co zobaczył. Fotek narobiłem co nie miara:-)
Po kilku chwilach meldujemy się na rynku w wspomnianych wcześniej Rakoniewicach. Na jednym ze zdjęć udało mi się uchwycić aż 4 atrakcja na raz. Są to: Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa które mieści się w dawnym szachulcowym kościele ewangelickim; stary dom podcieniowy; replika wozu Drzymały i fontanna będąca pomnikiem strażaków. W miasteczku tym robimy przerwę na drugie śniadanie.
Kolejnym ciekawy miastem z atrakcjami na naszej trasie był Wolsztyn. Najpierw udaliśmy się na rynek pod pomnik Powstańców Wlkp. Następnie spędziliśmy kilka chwil na molo które wychodzi w głąb przepięknego Jeziora Wolsztyńskiego. Trzecim odwiedzonym przez nas miejscem był cmentarz żołnierzy radzieckich gdzie pochowano 362 oficerów Armii Czerwonej. Centralnym akcentem nekropoli jest monumentalny pomnik (15 m) przedstawiający oficera depczącego hitlerowskiego czarnego orła i rozdarty sztandar ze swastyką.
Ostatnia atrakcją którą nawiedziliśmy to ostatnia w Europie czynna parowozownia. Co ciekawe codziennie wyruszają stąd utrzymywane w świetnym stanie parowozy, które - co najważniejsze - obsługują regularne połączenia, ciągnąc składy osobowe i towarowe. Wolsztyńska blisko stuletnia parowozownia, zabytkowe parowozy, stare wagony i drezyny to mega fajna rzecz. W przyszłym roku na pewno udam się na Locomotiv parade;-)
Przed miastem Kargowa które z niczym mi się nie kojarzy powitała nas tablica "Województwo Lubuskie - Witamy". Jest to piąte województwo do którego zajechałem rowerem;-) Dalej Jadąc przez Sulechów dotarliśmy do wsi Cigacice gdzie mostem o długości 390 metrów przekroczyliśmy rzekę Odrę. Po około 4-5 km minęliśmy znak: Zielona Góra. Przejazd przez miasto poszedł sprawnie. Około godziny 13. 30 byliśmy już pod adresem: plac Pocztowy 9 gdzie mieści się Browar Haust.
Była piękna pogoda. My zadowoleni, uśmiechnięci robimy fotki przed budynkiem browaru. Po chwili chwytam za klamkę by wejść do środka i mówię: "Kurwa Łańcuch zamknięte!" Patrzymy przez okna i faktycznie w środku ciemno. Konsternacja na maxa. Szybko wchodzę do neta sprawdzić co jest grane i nie dowierzam. Browar ten jak wiele restauracji jest nieczynny w poniedziałki! Nie mogę sobie wybaczyć, że nie sprawdziłem godzin otwarcie przed wyjazdem. Przekleństwa cedzę przez zęby. Jest na co cedzić. Masakra - do pociągu powrotnego mamy ponad 3,5 godziny, a nasz cel główny nie zostanie zrealizowany. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Mam nauczkę na przyszłość.
W brzuchu zaczęło mi burczeć. Miałem zjeść żeberka bbq w browarze, a skończyło się na pizzy. Znalezienie pizzeri to było wyzwanie. Lokali gastronomicznych pełno, ale tych z włoskim specjałem jak na lekarstwo. Po zaspokojeniu głodu wraz z Łukaszem objechaliśmy rynek i jego okolice poszukując miejsca z dobrym piwem. Wszak przyjechaliśmy tu napić się piwa. To również było wyzwaniem ponieważ o tak wczesnej godzinie otwarte były tylko lokale nastawione na koncernowe wyroby. Koniec końców udało się posiedzieć w fajnym ogródku blisko dworca PKP co po % miało znaczenie bo udaliśmy się do niego na pieszo:-) Około 17. 30 wsiedliśmy w pociąg bezpośredni jadący do Poznania, a ja zacząłem zastanawiać się czy na drugi dzień nie powtórzyć tej wyprawy ;-)
Z rowerowego punktu widzenia wyjazd był bardzo udany. Z piwnego punktu widzenia to była porażka dlatego nie zaliczam go do kategorii: Piwna Turystyka Rowerowa.
Trwał długi weekend. Ten dzień był dla mnie wolnym od pracy. Wstałem o czwartej nad ranem. W pół godziny się wyszykowałem i ruszyłem przed siebie. Początkowo jechałem sam. Było tak jak lubię: ciemno, cicho i pusto. Pomyślałem: "tylko my rowerzyści jesteśmy tak szajbnięci by w dzień wolny po czterech godzinach snu realizować się w swojej pasji". Na szczęście myliłem się. Nad zalewem Szczodrzykowskim było już dwóch wędkarzy. Oni też spełniali się w swojej pasji;-)
Po prawie godzinie jazdy dotarłem do Rogalina. Po 10 minutach pojawił się Łukasz. Najpierw wspólne foto na start i a hoj przygodo! Razem jedzie się świetnie bo bajera się kręci. Pierwszą przerwę robimy na Orlenie w Granowie. Jest dopiero 7 rano więc pobudzająca kawa i drożdżówka trafiają do żołądka. Grodzisk mijamy bokiem ponieważ mam wobec tego miasta inne zacne plany;-) I tak jadąc głównie DDR-kami nagle moim oczom ukazuje się atrakcja o której nie maiłem pojęcia. Przed Rakoniewicami jest plantacja chmielu! Co za fart. Jedziemy zobaczyć browar, a po drodze mamy plantacje z najważniejszym składnikiem piwa. Nawet Łańcuchowi podobało się to co zobaczył. Fotek narobiłem co nie miara:-)
Po kilku chwilach meldujemy się na rynku w wspomnianych wcześniej Rakoniewicach. Na jednym ze zdjęć udało mi się uchwycić aż 4 atrakcja na raz. Są to: Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa które mieści się w dawnym szachulcowym kościele ewangelickim; stary dom podcieniowy; replika wozu Drzymały i fontanna będąca pomnikiem strażaków. W miasteczku tym robimy przerwę na drugie śniadanie.
Kolejnym ciekawy miastem z atrakcjami na naszej trasie był Wolsztyn. Najpierw udaliśmy się na rynek pod pomnik Powstańców Wlkp. Następnie spędziliśmy kilka chwil na molo które wychodzi w głąb przepięknego Jeziora Wolsztyńskiego. Trzecim odwiedzonym przez nas miejscem był cmentarz żołnierzy radzieckich gdzie pochowano 362 oficerów Armii Czerwonej. Centralnym akcentem nekropoli jest monumentalny pomnik (15 m) przedstawiający oficera depczącego hitlerowskiego czarnego orła i rozdarty sztandar ze swastyką.
Ostatnia atrakcją którą nawiedziliśmy to ostatnia w Europie czynna parowozownia. Co ciekawe codziennie wyruszają stąd utrzymywane w świetnym stanie parowozy, które - co najważniejsze - obsługują regularne połączenia, ciągnąc składy osobowe i towarowe. Wolsztyńska blisko stuletnia parowozownia, zabytkowe parowozy, stare wagony i drezyny to mega fajna rzecz. W przyszłym roku na pewno udam się na Locomotiv parade;-)
Przed miastem Kargowa które z niczym mi się nie kojarzy powitała nas tablica "Województwo Lubuskie - Witamy". Jest to piąte województwo do którego zajechałem rowerem;-) Dalej Jadąc przez Sulechów dotarliśmy do wsi Cigacice gdzie mostem o długości 390 metrów przekroczyliśmy rzekę Odrę. Po około 4-5 km minęliśmy znak: Zielona Góra. Przejazd przez miasto poszedł sprawnie. Około godziny 13. 30 byliśmy już pod adresem: plac Pocztowy 9 gdzie mieści się Browar Haust.
Była piękna pogoda. My zadowoleni, uśmiechnięci robimy fotki przed budynkiem browaru. Po chwili chwytam za klamkę by wejść do środka i mówię: "Kurwa Łańcuch zamknięte!" Patrzymy przez okna i faktycznie w środku ciemno. Konsternacja na maxa. Szybko wchodzę do neta sprawdzić co jest grane i nie dowierzam. Browar ten jak wiele restauracji jest nieczynny w poniedziałki! Nie mogę sobie wybaczyć, że nie sprawdziłem godzin otwarcie przed wyjazdem. Przekleństwa cedzę przez zęby. Jest na co cedzić. Masakra - do pociągu powrotnego mamy ponad 3,5 godziny, a nasz cel główny nie zostanie zrealizowany. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Mam nauczkę na przyszłość.
W brzuchu zaczęło mi burczeć. Miałem zjeść żeberka bbq w browarze, a skończyło się na pizzy. Znalezienie pizzeri to było wyzwanie. Lokali gastronomicznych pełno, ale tych z włoskim specjałem jak na lekarstwo. Po zaspokojeniu głodu wraz z Łukaszem objechaliśmy rynek i jego okolice poszukując miejsca z dobrym piwem. Wszak przyjechaliśmy tu napić się piwa. To również było wyzwaniem ponieważ o tak wczesnej godzinie otwarte były tylko lokale nastawione na koncernowe wyroby. Koniec końców udało się posiedzieć w fajnym ogródku blisko dworca PKP co po % miało znaczenie bo udaliśmy się do niego na pieszo:-) Około 17. 30 wsiedliśmy w pociąg bezpośredni jadący do Poznania, a ja zacząłem zastanawiać się czy na drugi dzień nie powtórzyć tej wyprawy ;-)
Z rowerowego punktu widzenia wyjazd był bardzo udany. Z piwnego punktu widzenia to była porażka dlatego nie zaliczam go do kategorii: Piwna Turystyka Rowerowa.
Fotki:

Kościół św. Marcelina © rolnik90

Przed Pałacem Rogalin © rolnik90

Spotkanie © rolnik90

Pałac Będlewo © rolnik90

DDR-ka Grodzisk © rolnik90

Na plantacji chmielu:-) © rolnik90

Polski Chmiel © rolnik90

Hop head © rolnik90

W chmielowym gaju © rolnik90

Rynek Rakoniewice © rolnik90

Nasze Rowery © rolnik90

Z Strażakiem © rolnik90

Takich znaków nie lubimy © rolnik90

Wolsztyn Wita © rolnik90

Pomnik ku Chwale Powstańców Wlkp Wolsztyn© rolnik90

Chwila Ochłody Rynek Wolsztyn © rolnik90

Molo i Jezioro Wolsztyńskie © rolnik90

Mój Kompan Łańcuch © rolnik90

Cmentarz Żołnierzy Radzieckich Wolsztyn © rolnik90

Parowozy Wolsztyn © rolnik90

Parowózz Wolsztyn © rolnik90

Parowozownia Wolsztyn © rolnik90

To tylko ja © rolnik90

Lubuskie Wita © rolnik90

Sulechów © rolnik90

Most Nad Odrą © rolnik90

Zielona Góra Jestem Tu © rolnik90

Już w Zielonej Górze © rolnik90

Przed Browarem Haust © rolnik90

Na mieście © rolnik90

Stary Rynek © rolnik90

Winiarnia Bachus © rolnik90

Fajna Bryka © rolnik90

Na rogu ulic © rolnik90

Rzeźba Bachusa © rolnik90

Na piwie © rolnik90

Bachusik Kredytus © rolnik90

Stolik Klema Felchnerowskiego © rolnik90

Pomnik Robotników Solidarności © rolnik90

Jedziem do Poznania © rolnik90
Kategoria do 200 km, W Towarzystwie