Info
Ten blog rowerowy prowadzi rolnik90 z miasteczka Krzyżowniki. Mam przejechane 25663.78 kilometrów w tym 492.63 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.06 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 5020 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 2
- 2023, Sierpień2 - 0
- 2023, Lipiec3 - 2
- 2023, Czerwiec8 - 4
- 2023, Maj2 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Kwiecień5 - 1
- 2020, Marzec3 - 0
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń3 - 2
- 2019, Grudzień3 - 0
- 2019, Styczeń5 - 0
- 2018, Grudzień1 - 0
- 2018, Wrzesień5 - 0
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec4 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 13
- 2018, Maj12 - 4
- 2018, Kwiecień11 - 29
- 2018, Marzec8 - 14
- 2018, Luty6 - 16
- 2018, Styczeń7 - 15
- 2017, Grudzień5 - 9
- 2017, Listopad3 - 7
- 2017, Październik5 - 23
- 2017, Wrzesień7 - 27
- 2017, Sierpień6 - 8
- 2017, Lipiec8 - 17
- 2017, Czerwiec10 - 4
- 2017, Maj14 - 33
- 2017, Kwiecień5 - 12
- 2017, Marzec9 - 39
- 2017, Luty6 - 17
- 2017, Styczeń8 - 45
- 2016, Grudzień6 - 19
- 2016, Listopad3 - 0
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 13
- 2016, Sierpień9 - 18
- 2016, Lipiec14 - 9
- 2016, Czerwiec14 - 13
- 2016, Maj11 - 31
- 2016, Kwiecień8 - 22
- 2016, Marzec5 - 9
- 2016, Luty3 - 4
- 2016, Styczeń8 - 16
- 2015, Grudzień5 - 4
- 2015, Listopad4 - 7
- 2015, Październik6 - 17
- 2015, Wrzesień12 - 32
- 2015, Sierpień22 - 25
- 2015, Lipiec19 - 26
- 2015, Czerwiec21 - 43
- 2015, Maj21 - 18
- 2015, Kwiecień11 - 24
- 2015, Marzec4 - 6
- 2015, Luty4 - 1
- 2015, Styczeń11 - 5
- 2014, Grudzień5 - 0
- 2014, Listopad2 - 0
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień16 - 2
- 2014, Sierpień8 - 0
- 2014, Lipiec14 - 0
- 2014, Czerwiec10 - 1
- 2014, Maj13 - 0
- 2014, Kwiecień14 - 1
- 2014, Marzec6 - 10
- 2014, Luty6 - 2
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec2 - 1
- DST 172.79km
- Czas 07:53
- VAVG 21.92km/h
- VMAX 45.73km/h
- Kalorie 6370kcal
- Sprzęt Kross Waryjot
- Aktywność Jazda na rowerze
Piwna Turystyka Rowerowa: Browar Haust Zielona Góra
Wtorek, 17 października 2017 · dodano: 06.12.2017 | Komentarze 11
Nastała piękna złota polska jesień. Wolne w pracy postanowiłem wykorzystać na dłuższą trasę rowerową. Miałem w sobie zadrę z powodu nie do końca udanej wyprawy do Zielonej Góry, dlatego znów zawitałem do tego miasta. Jednak by nie było nudy - inną trasą.
Spod domu wyruszyłem równo o godzinie 6 rano. Termometr przed domem wskazywał 10 stopni, a ten w liczniku jeden stopień mniej. Rozgrzałem się szybko, więc jechało się dobrze. Jasno zrobiło się już po godzinie jazdy. W Stęszewie zrobiłem przerwę na drugie śniadanie i obowiązkową gorącą kawę. Kolejny cel to miasteczko Buk. Droga do niego to istna katastrofa. Niekończące się koleiny i spory ruch samochodów. W samym mieście cisza i spokój, a to wszystko dzięki obwodnicy. Na początku wita mnie gorzelnia z charakterystycznym zapachem wywaru, czyli odpadu z produkcji. Zamiast rynku mamy plac Przemysława, ale ratusz też jest. Przy ulicy Bohaterów Bukowskich stoi ładny drewniany kościół Świętego Krzyża, a na Placu Reszki pomnik Powstańców Wielkopolskich.
Kolejnym miastem na mym szlaku jest Opalenica. Własnie z niej pochodzi pierwszy polski motocykl "Lech", którego replika stoi na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w sąsiedztwie pomnika Walk i Męczeństwa. Poświęconym jest on poległym i pomordowanym w Powstaniu Wielkopolskim oraz w czasie II wojny światowej. Na ul. 5 Stycznia, przy torach znajduje się genialny mural ku czci Powstańców Wlkp, a na ul. Kolejowej dworzec, gdzie kupiłem bilet powrotny. Samo miasto, jak i ratusz wybudowany przez Dolciusa w 1897 roku, robi lepsze wrażenie niż Buk.
Do Nowego Tomyśla jadę bokami omijając główną arterię. Jest jesiennie, jest świetnie, bardzo lubię tę porę roku. Rowerowo mam wszystko: asfalt, błoto, pole, las. We wsi Cicha Góra natrafiam na spore plantacje chmielu. Plantacje z tego regionu Polski należą do najstarszych w naszym kraju. Niestety jest już po chmielobraniu, dlatego nie można nacieszyć oka dorodnymi szyszkami. W kolejnej wsi o nazwie Paproć jadę obok wytwórni win "Bartex" znanej z produkcji słynnej Amareny i innych dyskontowych win;-)
W końcu jestem w Nowym Tomyślu. Od razu udaję się na rynek, czyli plac Niepodległości. Wita mnie tu ratusz i największy na świecie kosz wiklinowy o długości prawie 20 m, wypleciony w ciągu 3 dni przez 50 plecionkarzy z ok. 12 t wikliny - wpisany do księgi rekordów Guinnessa. Jest tez fontanna i pomnik powstańców wielkopolskich przerobiony z elementów monumentu upamiętniającego zwycięstwo Prus nad Francją. Plac Niepodległości oraz plac Chopina są połączone ze sobą poprzez główny deptak miasta, czyli ulicę Mickiewicza, dawniej Złotą. Jest to jedna z najstarszych części miasta. Ulica Złota była zwana tak dlatego, że handlarze robili tutaj "złote interesy". Deptak ten nazywany jest obecnie "wiklinowy", gdyż regularnie od kilkunastu już lat odbywa się tutaj Piknik z Wikliną.
Następnym miastem, które nawiedzam jest Zbąszyń. Malowniczo położone nad Jeziorem Błędno, najpierw wita mnie sporych rozmiarów polem słonecznikowym. Na rynku zwraca uwagę rzeźba dudziarza z kozłem - odmianą dud, czyli instrumentem używanym w okolicach Zbąszynia, które z tego powodu bywają określane mianem regionu kozła. Kapele używające tych instrumentów spotykają się od 1974 r. w październiku lub listopadzie na imprezie regionalnej zwanej Biesiadą Koźlarską.
Dalej udaje się na plażę miejską nad wspomniane wcześniej jezioro. Jest ono największym zbiornikiem pojezierza zasilanym przez rzekę Obrę. Jest to typowe jezioro rynnowe o wydłużonym kształcie i mało zróżnicowanej linii brzegowej oraz niewielkiej głębokości.
Po około 15 km jestem już w Babimoście. Jedyne co zwraca na uwagę to samolot pomnik Lim-6 - polski lekki samolot myśliwsko-szturmowy oraz Babimojski rynek, który jest uroczym placem z zachowaną małomiasteczkową zabudową. Jej główny element stanowi ratusz usytuowany w ciągu kamieniczek jednej z pierzei rynku. Ratusz powstał w 1850 r. i utrzymał klasycystyczną formę.
Stąd udaje się do Sulechowa które już znam. Najpierw zacną ścieżką rowerową, a następnie dziurawą szutrową dojeżdżam do krajowej 32. W Cigacicach jade przez Odrę mocno wyeksploatowanym mostem. Chwila moment i jestem już w Zielonej. W tym momencie czuję, ze forma już nie ta. Przedmieścia ciągną się w nieskończoność. Po niespodziewanych trudnościach i w żółwim tempie docieram w końcu na Plac Pocztowy, gdzie mieści się mój cel: Minibrowar Haust. Został założony w 2004 roku i był wówczas czwartym browarem restauracyjnym w Polsce (pierwsze warzenie odbyło się w 2006 roku)
Tym razem jestem pewien, że jest otwarte. Chwytam za klamkę i nie mylę się:-) Miejsce to, chociaż oddalone od centrum o przysłowiowy rzut beretem, jest przyjemnie ciche i spokojne. Przy drzwiach witają mnie miedziane kadzie, a im dalej w las tym lepiej. Ściany i sufity w głównej sali barowej „wytapetowane” są podkładkami od piwa, człowiek może się zapatrzyć i spędzić tak ładną chwilę próbując zidentyfikować znane sobie trunki. Po chwili dostrzegam bar, który jest ozdobiony butelkami po piwie i innych trunkach. Nad barem widnieje tablica z aktualnie lanymi piwami. Spragniony i głodny niewiele myśląc zamawiam zestaw degustacyjny: 5x100 ml i golonkę z kapustą;-)
W zestawie dostaje piwa takie jak:
- Pils Zielonogórski - Czysty, pijalny, stylowy pils bez diacetylu. Do tego wysoka goryczka. Trochę słaby chmielowy aromat, ale i tak jest to jeden z najlepszych pilsów jakie ostatnio piłem.
- Witek - Przedstawiciel stylu Witbier. Kolejne bardzo pijalne piwo, nawet trochę wodniste. Przy 12 blg ekstraktu powinno mieć więcej ciała, ale mi po tylu kilometrach ta lekka wodnistość w ogóle nie przeszkadzała. Natomiast w zapachu wszystko gra jak należy - jest cytrusowa nuta i sporo kolendry. Goryczka odczuwalnie wyższa niż sugerowane 20 IBU,co dla mnie znów jest czymś na plus.
- Cascadian - Piwo w stylu Black IPA - W aromacie wyczuwalna czarna palona kawa oraz gorzka czekolada i przede wszystkim jeden z moich ulubionych chmieli: żywiczny simcoe. W smaku podobnie: kawa, czekolada i odrobina cytrusów. Balans pomiędzy chmielową goryczką, a słodyczą z cukrów resztkowych jest idealny.
- Ox Bile - Double IPA którego nazwa w tłumaczeniu to: bydlęca żółć (słynny piwowarski mit). W armacie wyczuwalne cytrusy, białe owoce (mango, ananas) i mdła słodycz. W smaku rządzi goryczka. Chmielowa chinina, która niszczy kubki smakowe;-) Niestety piwo mocno grzeje. Ponad 8 % alko robi swoje. Jest to zacny likierowaty trunek, ale po 8 godzinach w siodełku może człowieka zmulić.
- Doppel Bock - Osobiście za koźlakami nie przepadam, a za podwójnymi koźlakami nie przepadam podwójnie;-) Jednak ten był chyba z dodatkiem jakiegoś owocu, bo smakował inaczej niż tradycyjny karmelowo - melanoidynowy przedstawiciel stylu. Bez zachwytów, ale oceniam pozytywnie.
Golonka również był przednia. Zjadłem wszystko zostawiając tylko kość, co zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. W browarze spędziłem dobre dwie godziny. Solidnie się posiliłem, odpocząłem i co najważniejsze zwiedziłem go dogłębnie. Zobaczyłem nie tylko to co jest wyeksponowane przy wejściu, czyli kadź zacierno - warzelną i filtracyjną. Za przyzwoleniem pani menager dane mi było zobaczyć miejsce niedostępne dla codziennych klientów, czyli piwnice, gdzie znajduje się fermentownia/leżakownia. Widziałem również magazyn słodu, w którym dominował słód z poznańskiej słodowni Optima. Jako piwowar domowy miałem okazję korzystać z tych samych produktów;-)
Z placu Pocztowego na dworzec udałem się na pieszo. Czas w pociągu minął szybko. W poznaniu byłem o godz. 20.40. Pozostało mi jedynie około 20 km by znaleźć się w domu. Ponad 190 km wykręcone tego dnia jest moim jesiennym rekordem:-)
Krótko podsumowując: Trip sam w sobie jak i wizyta w browarze były mega udane. Minibrowar Haust wraz z Browarem Widawa z Chrząstawy Małej uważam za dwa najlepsze polskie browary restauracyjne. Polecam odwiedziny tego miejsca. Niezdecydowanym nadmienię, że piwa z Haust można nabyć nie tylko na miejscu w Zielonej Górze, ale też w specjalistycznych sklepach piwnych.
pozdRower.
Spod domu wyruszyłem równo o godzinie 6 rano. Termometr przed domem wskazywał 10 stopni, a ten w liczniku jeden stopień mniej. Rozgrzałem się szybko, więc jechało się dobrze. Jasno zrobiło się już po godzinie jazdy. W Stęszewie zrobiłem przerwę na drugie śniadanie i obowiązkową gorącą kawę. Kolejny cel to miasteczko Buk. Droga do niego to istna katastrofa. Niekończące się koleiny i spory ruch samochodów. W samym mieście cisza i spokój, a to wszystko dzięki obwodnicy. Na początku wita mnie gorzelnia z charakterystycznym zapachem wywaru, czyli odpadu z produkcji. Zamiast rynku mamy plac Przemysława, ale ratusz też jest. Przy ulicy Bohaterów Bukowskich stoi ładny drewniany kościół Świętego Krzyża, a na Placu Reszki pomnik Powstańców Wielkopolskich.
Kolejnym miastem na mym szlaku jest Opalenica. Własnie z niej pochodzi pierwszy polski motocykl "Lech", którego replika stoi na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w sąsiedztwie pomnika Walk i Męczeństwa. Poświęconym jest on poległym i pomordowanym w Powstaniu Wielkopolskim oraz w czasie II wojny światowej. Na ul. 5 Stycznia, przy torach znajduje się genialny mural ku czci Powstańców Wlkp, a na ul. Kolejowej dworzec, gdzie kupiłem bilet powrotny. Samo miasto, jak i ratusz wybudowany przez Dolciusa w 1897 roku, robi lepsze wrażenie niż Buk.
Do Nowego Tomyśla jadę bokami omijając główną arterię. Jest jesiennie, jest świetnie, bardzo lubię tę porę roku. Rowerowo mam wszystko: asfalt, błoto, pole, las. We wsi Cicha Góra natrafiam na spore plantacje chmielu. Plantacje z tego regionu Polski należą do najstarszych w naszym kraju. Niestety jest już po chmielobraniu, dlatego nie można nacieszyć oka dorodnymi szyszkami. W kolejnej wsi o nazwie Paproć jadę obok wytwórni win "Bartex" znanej z produkcji słynnej Amareny i innych dyskontowych win;-)
W końcu jestem w Nowym Tomyślu. Od razu udaję się na rynek, czyli plac Niepodległości. Wita mnie tu ratusz i największy na świecie kosz wiklinowy o długości prawie 20 m, wypleciony w ciągu 3 dni przez 50 plecionkarzy z ok. 12 t wikliny - wpisany do księgi rekordów Guinnessa. Jest tez fontanna i pomnik powstańców wielkopolskich przerobiony z elementów monumentu upamiętniającego zwycięstwo Prus nad Francją. Plac Niepodległości oraz plac Chopina są połączone ze sobą poprzez główny deptak miasta, czyli ulicę Mickiewicza, dawniej Złotą. Jest to jedna z najstarszych części miasta. Ulica Złota była zwana tak dlatego, że handlarze robili tutaj "złote interesy". Deptak ten nazywany jest obecnie "wiklinowy", gdyż regularnie od kilkunastu już lat odbywa się tutaj Piknik z Wikliną.
Następnym miastem, które nawiedzam jest Zbąszyń. Malowniczo położone nad Jeziorem Błędno, najpierw wita mnie sporych rozmiarów polem słonecznikowym. Na rynku zwraca uwagę rzeźba dudziarza z kozłem - odmianą dud, czyli instrumentem używanym w okolicach Zbąszynia, które z tego powodu bywają określane mianem regionu kozła. Kapele używające tych instrumentów spotykają się od 1974 r. w październiku lub listopadzie na imprezie regionalnej zwanej Biesiadą Koźlarską.
Dalej udaje się na plażę miejską nad wspomniane wcześniej jezioro. Jest ono największym zbiornikiem pojezierza zasilanym przez rzekę Obrę. Jest to typowe jezioro rynnowe o wydłużonym kształcie i mało zróżnicowanej linii brzegowej oraz niewielkiej głębokości.
Po około 15 km jestem już w Babimoście. Jedyne co zwraca na uwagę to samolot pomnik Lim-6 - polski lekki samolot myśliwsko-szturmowy oraz Babimojski rynek, który jest uroczym placem z zachowaną małomiasteczkową zabudową. Jej główny element stanowi ratusz usytuowany w ciągu kamieniczek jednej z pierzei rynku. Ratusz powstał w 1850 r. i utrzymał klasycystyczną formę.
Stąd udaje się do Sulechowa które już znam. Najpierw zacną ścieżką rowerową, a następnie dziurawą szutrową dojeżdżam do krajowej 32. W Cigacicach jade przez Odrę mocno wyeksploatowanym mostem. Chwila moment i jestem już w Zielonej. W tym momencie czuję, ze forma już nie ta. Przedmieścia ciągną się w nieskończoność. Po niespodziewanych trudnościach i w żółwim tempie docieram w końcu na Plac Pocztowy, gdzie mieści się mój cel: Minibrowar Haust. Został założony w 2004 roku i był wówczas czwartym browarem restauracyjnym w Polsce (pierwsze warzenie odbyło się w 2006 roku)
Tym razem jestem pewien, że jest otwarte. Chwytam za klamkę i nie mylę się:-) Miejsce to, chociaż oddalone od centrum o przysłowiowy rzut beretem, jest przyjemnie ciche i spokojne. Przy drzwiach witają mnie miedziane kadzie, a im dalej w las tym lepiej. Ściany i sufity w głównej sali barowej „wytapetowane” są podkładkami od piwa, człowiek może się zapatrzyć i spędzić tak ładną chwilę próbując zidentyfikować znane sobie trunki. Po chwili dostrzegam bar, który jest ozdobiony butelkami po piwie i innych trunkach. Nad barem widnieje tablica z aktualnie lanymi piwami. Spragniony i głodny niewiele myśląc zamawiam zestaw degustacyjny: 5x100 ml i golonkę z kapustą;-)
W zestawie dostaje piwa takie jak:
- Pils Zielonogórski - Czysty, pijalny, stylowy pils bez diacetylu. Do tego wysoka goryczka. Trochę słaby chmielowy aromat, ale i tak jest to jeden z najlepszych pilsów jakie ostatnio piłem.
- Witek - Przedstawiciel stylu Witbier. Kolejne bardzo pijalne piwo, nawet trochę wodniste. Przy 12 blg ekstraktu powinno mieć więcej ciała, ale mi po tylu kilometrach ta lekka wodnistość w ogóle nie przeszkadzała. Natomiast w zapachu wszystko gra jak należy - jest cytrusowa nuta i sporo kolendry. Goryczka odczuwalnie wyższa niż sugerowane 20 IBU,co dla mnie znów jest czymś na plus.
- Cascadian - Piwo w stylu Black IPA - W aromacie wyczuwalna czarna palona kawa oraz gorzka czekolada i przede wszystkim jeden z moich ulubionych chmieli: żywiczny simcoe. W smaku podobnie: kawa, czekolada i odrobina cytrusów. Balans pomiędzy chmielową goryczką, a słodyczą z cukrów resztkowych jest idealny.
- Ox Bile - Double IPA którego nazwa w tłumaczeniu to: bydlęca żółć (słynny piwowarski mit). W armacie wyczuwalne cytrusy, białe owoce (mango, ananas) i mdła słodycz. W smaku rządzi goryczka. Chmielowa chinina, która niszczy kubki smakowe;-) Niestety piwo mocno grzeje. Ponad 8 % alko robi swoje. Jest to zacny likierowaty trunek, ale po 8 godzinach w siodełku może człowieka zmulić.
- Doppel Bock - Osobiście za koźlakami nie przepadam, a za podwójnymi koźlakami nie przepadam podwójnie;-) Jednak ten był chyba z dodatkiem jakiegoś owocu, bo smakował inaczej niż tradycyjny karmelowo - melanoidynowy przedstawiciel stylu. Bez zachwytów, ale oceniam pozytywnie.
Golonka również był przednia. Zjadłem wszystko zostawiając tylko kość, co zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. W browarze spędziłem dobre dwie godziny. Solidnie się posiliłem, odpocząłem i co najważniejsze zwiedziłem go dogłębnie. Zobaczyłem nie tylko to co jest wyeksponowane przy wejściu, czyli kadź zacierno - warzelną i filtracyjną. Za przyzwoleniem pani menager dane mi było zobaczyć miejsce niedostępne dla codziennych klientów, czyli piwnice, gdzie znajduje się fermentownia/leżakownia. Widziałem również magazyn słodu, w którym dominował słód z poznańskiej słodowni Optima. Jako piwowar domowy miałem okazję korzystać z tych samych produktów;-)
Z placu Pocztowego na dworzec udałem się na pieszo. Czas w pociągu minął szybko. W poznaniu byłem o godz. 20.40. Pozostało mi jedynie około 20 km by znaleźć się w domu. Ponad 190 km wykręcone tego dnia jest moim jesiennym rekordem:-)
Krótko podsumowując: Trip sam w sobie jak i wizyta w browarze były mega udane. Minibrowar Haust wraz z Browarem Widawa z Chrząstawy Małej uważam za dwa najlepsze polskie browary restauracyjne. Polecam odwiedziny tego miejsca. Niezdecydowanym nadmienię, że piwa z Haust można nabyć nie tylko na miejscu w Zielonej Górze, ale też w specjalistycznych sklepach piwnych.
pozdRower.
Fotki:
Miała być Zielona Góra, a tu Łódź © rolnik90
Wschód słońca © rolnik90
Wysłużona Wistula © rolnik90
Szpital Stanisława Reszki Buk © rolnik90
Neorenesansowy ratusz Buk © rolnik90
Kościół Świętego Stanisława Biskupa w Buku © rolnik90
Kościół Św. Krzyża Buk © rolnik90
Ulica Bohaterów Bukowskich © rolnik90
Motocykl Lech Opalenica © rolnik90
Pierwszy Polski Motocykl © rolnik90
Super Mural Opalenica © rolnik90
Ratusz Opalenica © rolnik90
Kościół pw. św. Mateusza Opalenica © rolnik90
To jest jesień © rolnik90
Chłodny Poranek © rolnik90
Jesienna Droga © rolnik90
Szlak Powstania Wielkopolskiego © rolnik90
Leśna Droga © rolnik90
Plantacja Chmielu okolice Nw. Tomyśla © rolnik90
Kross Waryjot © rolnik90
Wytwórnia jaboli Bartex © rolnik90
Nowy Tomyśl © rolnik90
Ratusz Miejski Nowy Tomyśl © rolnik90
Pomnik Powstańców Wielkopolskich © rolnik90
Największy kosz wiklinowy na świecie © rolnik90
Największy Kosz Info © rolnik90
Na tle kosza © rolnik90
Deptak Nowy Tomyśl © rolnik90
Słonecznikowe Zdroje ;-) © rolnik90
Rolnik w Słonecznikach © rolnik90
Pszczoła na Kwiecie © rolnik90
Kościół NMP Wniebowziętej Zbąszyń © rolnik90
Region Kozła © rolnik90
Rynek Zbąszyń © rolnik90
Jezioro Błędno © rolnik90
Ciekawa Ścieżka Rowerowa © rolnik90
Jezioro Błędno2 © rolnik90
Samolot Pomnik Lim-6bis Babimost © rolnik90
Ratusz Babimost © rolnik90
Ścieżka Rowerowa © rolnik90
Most nad Odrą Cigacice © rolnik90
Most z 1925 roku © rolnik90
Zielona Góra! © rolnik90
Przed browarem Haust © rolnik90
Zestaw Degustacyjny 5x100ml © rolnik90
Haust Browar © rolnik90
Piwne Menu © rolnik90
Wszędzie podkładki © rolnik90
Warzelnia Browar Haust © rolnik90
Warzelnia tył © rolnik90
Rolnik na Warzelni © rolnik90
Tank przy barze © rolnik90
Tanki Wyszynkowe © rolnik90
Zbiorniki fermentacyjne © rolnik90
Goloneczka z Kapustą © rolnik90
Deptak Z Góra © rolnik90
Winiarski artefakt © rolnik90
Fontanna Zielona Góra © rolnik90
Kolejny Bachusik © rolnik90
Dworzec Zielona Góra © rolnik90
Pokonany Dystans © rolnik90
Kategoria Piwna Turystyka Rowerowa, Kościoły, do 200 km
Komentarze
Jurek57 | 07:32 niedziela, 19 listopada 2017 | linkuj
Świetna jazda !!! :)
Jednak Buk istniej ! :)
Ta dziwna ścieżka to rynsztok , taka rynna do odprowadzania wody opadowej z dróg. Ktoś go przemianował ... .
Brawo jeszcze raz z dystans i cel !!!
Jednak Buk istniej ! :)
Ta dziwna ścieżka to rynsztok , taka rynna do odprowadzania wody opadowej z dróg. Ktoś go przemianował ... .
Brawo jeszcze raz z dystans i cel !!!
tony1974 | 20:39 sobota, 18 listopada 2017 | linkuj
Brawo za dystans! Bardzo fajna relacja... Pozdrawiam...
anka88 | 18:13 sobota, 18 listopada 2017 | linkuj
Jaka bogata galeria zdjęć. Widać, że wycieczka udana :)
JPbike | 15:59 sobota, 18 listopada 2017 | linkuj
Ale fajna relacja! Tyle miałeś atrakcji! Tak trzymać! :)
GrubyTno | 20:24 piątek, 10 listopada 2017 | linkuj
Coraz bardziej podobają mi się Twoje piwne podróże i nie wiem czy nie pójdę niebawem w Twoje ślady :P Na targach piwnych może się spotkamy. Ja jestem w piątek. Czekamy na zimową wersję eksploracji browarów :P
maniek1981 | 23:07 środa, 8 listopada 2017 | linkuj
Konkretna wyrypa. Patrząc na Twoje zamiłowanie do ważenia browca, to pewnie tam na dole czułeś się jak w niebie :-)
Trollking | 19:44 poniedziałek, 6 listopada 2017 | linkuj
Znam całą tę trasę, ale nie tak detalicznie, bo pokonywałem jej część zimą i jedyne, o czym marzyłem, to jechać dalej. Wstyd przyznać, że kilka dobrych lat spędziłem w Zielonej, ale tego piwa w życiu nie piłem. Skandal :)
Brawo za ten październikowy wypad, wersja 2.0 :)
Brawo za ten październikowy wypad, wersja 2.0 :)
19Piotras85 | 19:33 poniedziałek, 6 listopada 2017 | linkuj
Gratki za taki wypad jesienny. Kilometry swoją drogą ale ten browarek i ta golonka :)
Komentuj